O Islandii marzyłam już od dawna- zimna kraina ognia i lodu, wulkanów, lodowców, owiec i koni. Pamiętam jak prawie 10 lat temu w firmie, w której pracowałam w Norwegii została zorganizowana wycieczka na Islandię, a ja, z jakiegoś powodu się na nią nie załapałam.
Dlatego, gdy tylko dowiedziałam się, że Wizzair uruchomił loty z Katowic do Reykjaviku, a znajoma zbiera paczkę na wyjazd- nie wahałam się długo.
![]() |
źródło: https://www.emaze.com/@AILCZORI |
Islandię oglądałam na zdjęciach, oglądałam o niej filmy i czytałam książki, ale kompletnie nie byłam przygotowana na to co mnie zastało. Po pierwsze prawie cała wyspa przypominała mi rejon w Norwegii, gdzie mieszkałam. Już od samego początku towarzyszyło mi uczucie, że jestem w domu :-) Tym bardziej, że o ile ze słuchu rozumiem tylko pojedyncze słowa po islandzku, o tyle język bardzo przypomina norweski.
Po drugie pogoda- totalnie szalona, zmieniająca się jak w kalejdoskopie. W ciągu pięciu minut potrafiło nam przygrzać słońce, po to by za chwilę przywalić gradem!!! Do tego bardzo silny i porwisty wiatr, który momentami naprawdę był niebezpieczny.
Po trzecie zapach siarki- towarzyszył nam od samego początku. Czuło się ją miejscami w powietrzu i w wodzie.
Łącznie, wyjazd na Islandię trwał tydzień z czego samo zwiedzanie 6 dni. Każdy post będzie więc obejmował 2 dni pobytu.
Do Keflaviku dolecieliśmy wieczorem w niedzielę (część z nas z Katowic, część z Malmo w Szwecji). Pierwszą noc spędziliśmy w miejscowości Selfoss, w mieszkaniu stanowiącym nadbudówkę...garażu :-) Mieszkanko było bardzo przytulne więc idealne wypoczęliśmy po podróży i przygotowaliśmy do rozpoczęcia naszej islandzkiej przygody.
Gejzery
Jak Islandia to oczywiście gejzery czyli gorące źródła, z których regularnie wyrzucane są słupy wody. Słowo gejzer pochodzi od nazwy jednego z takich źródeł, znajdującego się właśnie na Islandii- Geysir. Aktualnie Geysir nie jest aktywny, podziwiać można natomiast sąsiadujący z nim Strokkur. Na filmiku poniżej zobaczycie jak wygląda wyrzut wody z takiego gejzerka. Zobaczyć to cudo natury to bardzo ciekawe przeżycie, wrażliwi na zapachy muszą się jednak przygotować na średnio przyjemny zapach siarki, lub mówiąc wprost- zepsutych jajek. Cały teren wokół gejzerów jest gorący, z ziemi wydobywają się siarkowe zapachy i dym. Całość wygląda bardzo interesująco ;-)
Nieaktywny obecnie gejzer Geysir z przepiękną krystaliczną, błękitną wodą. |
Mniejsze bulgoczące gejzery. Jak widać na zdjęciu cały obszar wokół gejzerów to jedna wielka dymiąca "kuchnia". |
Wodospad Gullfoss
Ogromny wodospad, którego siła energetyzuje całe otoczenie. Ilość wody i moc z jaką się porusza i spada sprawia, że całe powietrze w okolicy wibruje. Zdecydowanie chciałabym zobaczyć jak wygląda w słoneczny, ciepły dzień, bo niestety podczas wizyty przy tym wodospadzie pogoda była pochmurna i deszczowa. Tak czy inaczej, Gullfoss warto zobaczyć bez względu na pogodę.
Wodospady Seljalandfoss i Gljufrafoss
Niesamowity wodospad, którego piękna niestety nie udało mi się uchwycić na zdjęciu. Siła z jaką woda spada z wodospadu jest tak ogromna, że nawet w dużej odległości od niego wszystko jest zachlapane wodą, a w powietrzu unosi się ciągła mżawka. Podczas moich odwiedzin przy wodospadzie pogoda nie była najlepsza więc nie było mowy o długim postoju na fotografowanie. Wokół wodospadu biegnie ścieżka, dzięki której można wejść za spadającą wodą. Wrażenie niesamowite!
Kilka minut przy wodospadzie i byłam przemoczona jak po ulewie :-) |
Po drodze minęłam jeszcze kilka mniejszych wodospadów by wreszcie dotrzeć do kolejnego cuda. Niepozorne wcięcie w klifie przyciągało i kusiło by zajrzeć co takiego skrywa. Kilkanaście kroków po kamieniach, by przejść wypływającą z wcięcia rzekę, przejście korytarza i moim oczom ukazał się cudowny wodospad ukryty w skałach. Przejście do wodospadu i widok jak z tolkienowskich opowieści.
Ukryty wodospad nazywa się Gljúfrabúi lub Gljúfrafoss. Gljúfrabui oznacza mniej więcej "mieszkający w kanionie".
![]() |
Gljúfrabúi widziany z daleka, źródło: https://stuckiniceland.com/icelandic-waterfalls/hidden-beauty-gljufrabui-waterfall/ |
Półwysep Dyrhólaey
Islandzka nazwa tego miejsca to zlepek słów: otwór, wyspa, drzwi, ale ja nazwałam to miejsce "miejscem, gdzie nie istnieją ateiści". Brzmi może trochę dziwnie, ale miejsce jest tak piękne, że mam wrażenie, że będąc tu nie da się nie wierzyć w istnienie siły wyższej, czegoś lub kogoś kto stworzył ten przepiękny świat. Otwarta przestrzeń, daleki horyzont, skały, błękitne niebo, czarna plaża i spieniony ocean. Widok zapiera dech w piersi.
w dole widać czarną plażę |
Wrak samolotu Dakota
Na plaży Sólheimasandur leży wrak samolotu. Nie, nie rozbił się tylko lądował awaryjnie i już sobie został. Niby nic takiego ciekawego, ale zrobiliśmy sobie spacer i kilka fajnych fotek. Informacja turystyczna na parkingu przy plaży podawała, że dojście do samolotu zajmuje 3-4 godziny i jest poważnym trekkingiem. Jest to dość zabawne bo w rzeczywistości to spacer na jakieś 30-40 minut.
Po intensywnym dniu zatrzymaliśmy się w miejscowości Kirkjubæjarklaustur, w hotelu Geirland. Szczerze powiedziawszy ciężko to nazwać miejscowością, bo poza hotelem i dwoma domami nie widziałam tam innych śladów cywilizacji :-) Umiejscowienie hotelu urzekło mnie bardzo - cisza, spokój, góry, gdzie nie spojrzeć to przestrzeń i dzika natura. Coś pięknego!
Lodowce
Tę część zatytułowałam dość ogólnie, ale UWAGA: dotyczy gór, lodowców, jezior, zatoki, a nawet plaży ;-)
Drugiego dnia Islandia przywitała nas słońcem i zdecydowanie wyższą temperaturą. Trzymaliśmy kciuki, aby pogoda utrzymała się przez resztę dnia i wyruszyliśmy ku przygodzie. Trasa zaczęła się robić coraz bardziej atrakcyjna widokowo. Skały, morze, ogromne równiny z czarnego piasku... W samochodzie było słychać co chwilę "wow"
Drugiego dnia Islandia przywitała nas słońcem i zdecydowanie wyższą temperaturą. Trzymaliśmy kciuki, aby pogoda utrzymała się przez resztę dnia i wyruszyliśmy ku przygodzie. Trasa zaczęła się robić coraz bardziej atrakcyjna widokowo. Skały, morze, ogromne równiny z czarnego piasku... W samochodzie było słychać co chwilę "wow"
![]() |
niesamowite widoki, które towarzyszyły nam podczas podróży |
![]() |
jazda samochodem przez Islandię jest niesamowitą przygodą |
Oglądanie tej części Islandii zaczęliśmy od wizyty przy zakończeniu jęzora lodowca Vatnajökull. Zdecydowanie żałuję, że nie było czasu na to żeby wybrać się na sam lodowiec, ale na zwiedzanie całej wyspy mieliśmy jedynie tydzień. Mam nadzieję, że będzie jeszcze okazja ku temu, bo pomimo surowości, zimna i ogromnych szczelin lodowiec wyglądał bardzo zachęcająco. Spod lodu wydobywa się woda, która tworzy przepiękne jeziorko.
![]() |
Jęzor lodowca Vatnajokull |
![]() |
Lodowiec z widocznymi szczelinami |
jezioro wypływające spod lodowca |
Fjallsárlón, jezioro lodowcowe |
Jökulsárlón |
Jökulsárlón |
Woda z jeziora wypływa rwącym strumieniem wprost do oceanu. Prąd wody wyrzuca na czarną plażę kry lodowe. Usłana bryłami lodu plaża nazywana jest Diamond Ice Beach. Powiem Wam, że naprawdę robi wrażenie.
![]() |
góry pokryte śniegiem |
zabawy na śniegu obowiązkowe :-) |
Zobacz nasz nocleg
Ciąg dalszy nastąpi...czytaj tutaj
Prześlij komentarz